środa, 3 sierpnia 2016

Magma ożywiona (Grupa ETC, „Narracje, estetyki, geografie: Fluxus w trzech aktach”)

Agnieszka Kozłowska-Piasta
("Projektor" - 1/2015)
Wyobraźcie sobie trzy krzesła. Białe, dostojnie oświetlone panoszy się w sali galerii. Czarne umieszczono w łazience, a żółte na chodniku przed galerią. Brzmi dziwnie, ale jeszcze znośnie. Idźmy dalej. Słuchasz radia, walkmana, gdzie ktoś podaje Ci instrukcje, co masz robić, dokąd iść i obiecuje przygodę, jakiej nigdy nie doświadczyłeś. Także dziwne. Otwierasz pudełko wypełnione karteczkami instruującymi Cię, jak włączyć światło. Mało?

Idźmy dalej, tym razem do filharmonii. W koncercie symfonicznym na znak dyrygenta wszyscy muzycy powoli zsuwają się z krzeseł, a w innym utworze wiolonczelistka wchodzi do wanny, w której policzkuje kompozytora. W innej przestrzeni kilku facetów demoluje fortepian. To nie fantasmagorie rodem z domu dla obłąkanych, lecz happeningi, koncerty, eventy wymyślone i przeprowadzone przez artystów Fluxusu. 

Ten kluczowy w historii XX-wiecznej sztuki nurt awangardy do tej pory w Polsce nie jest dobrze znany. Tę lukę skutecznie i w typowo fluxusowy sposób uzupełnia publikacja Grupy ETC „Narracje, estetyki, geografie. Fluxus w trzech aktach”. 

Czy był lub – gdyby spojrzeć na internetowe memy czy realne flash moby – jest Fluxus? Za ojca tego najpopularniejszego w latach 60. ruchu uznaje się George’a Maciunasa, Amerykanina litewskiego pochodzenia, mieszkającego w RFN, który zamierzał stworzyć czasopismo dokumentujące i opisujące awangardę: eventy, happeningi, akcje, poezję konkretną. Czasopismo nie wypaliło, za to nazwa została. Nazwa z łacińskimi korzeniami miała podkreślać ZMIANĘ. Stąd koncerty bez muzyki, namalowane wiersze, połowy ubrań, instrukcje dla widzów, partytury codziennych zachowań, filmy bez taśmy. Negowali sztukę, tę w formie dzieł zamkniętych w gablotach i galeriach. Akceptowali jedynie to, co mogłoby mieć charakter użytkowy i mieć związek z codziennością i zwykłym szarym życiem. 

Próżno w książce doszukiwać się zwięzłych definicji, jasnych i jednoznacznych kalendariów, wykresów, diagramów czy opisów Fluxusu. Autorzy – członkowie grupy ETC badający neoawangardę, muzykę eksperymentalną, sztuki intermedialne – ewidentnie pozostają pod wpływem Fluxusu, skoro pretekstem do niektórych analiz zjawiska artystycznego dały słowa ułożone podczas wspólnej gry autorów w Scrabble. 

Całość uzupełniają teksty źródłowe. Z rozmowy z Jarosławem Kozłowskim, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu i jednym z najważniejszych polskich artystów konceptualnych, można dowiedzieć się o historii i codzienności NET-u, zainicjowanej przez Polaka sieci wpisującej się w ideologię Fluxusu. Jest także wywiad z Holendrem Willemem de Ridderem, członkiem, twórcą papierowych konstelacji, dźwiękowych pejzaży w radiu i galeriach, Fluxusowych sklepów wysyłkowych.

Całe wydawnictwo przenika duch Fluxusu. Czytelnik w przerwach pomiędzy rozdziałami może – zgodnie z sugestiami autorów – policzyć, ile razy podczas lektury: podrapie się po nosie, kiwnie nogą czy bezcelowo zajrzy do lodówki.

Grupa ETC, „Narracje, estetyki, geografie: Fluxus w trzech aktach”, s. 320, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz