Martyna Musiał
("Projektor" - 2/2015)
Czasy PRL-u nie kojarzą się z wyższymi sferami. Ustrój był
zdominowany przez robotników i inteligencję pracującą, a przejawy wyrafinowania
czy wytworności zdawały się nieprzystające do realiów. W kręgach kultury – kina
i teatru, zdarzały się jednak osoby, które swoim sposobem bycia odpowiadały na
tęsknotę ludzi za innym światem.
Emilia Padoł, dziennikarka i doktorantka na Wydziale
Polonistyki UJ, w książce „Damy PRL-u”, nakreśla sylwetki dwunastu polskich
aktorek, których kariera zaczęła się lub rozwijała w czasach Polski Ludowej:
Kaliny Jędrusik, Beaty Tyszkiewicz, Barbary Brylskiej, Niny Andrycz, Poli Raksy,
Anny Dymnej, Elżbiety Czyżewskiej, Małgorzaty Braunek, Teresy Tuszyńskiej,
Barbary Kwiatkowskiej, Ewy Krzyżewskiej i Grażyny Szapołowskiej.
Wybór
tych nazwisk oczywiście nie jest przypadkowy. Kobiety te osiągnęły wielki
sukces, stając się prawdziwymi gwiazdami, idolkami tłumów, również poza
granicami kraju. Większość z nich do dziś jest znana i kojarzona ze swoimi
kultowymi rolami.
Każda
opisana w książce bohaterka była wyjątkowa. Wszystkie cechowała nieprzeciętna
uroda, talent, wdzięk i nie do końca określony czar, który pozwolił autorce
nazwać je damami. Uosabiając kobiecy ideał piękna, stały się niekwestionowanymi
ikonami ekranu i sceny. Łączyły je uroda, talent i klasa, jednak znacząco się
od siebie różniły. Reprezentowały różne typy kobiecości – seksapil (np.
Jędrusik), dziewczęcość (Kwiatkowska-Lass), nowoczesność (Braunek), a także
wyrafinowanie przypominające czasy przed wojną (Andrycz).
Biografie
aktorek skupiają się w większej mierze na ich życiu prywatnym – dzieciństwie,
młodości, wielkich miłościach i romansach. Życiorysy byłyby jednak niepełne bez
informacji dotyczących ich pracy i kariery. Wszystkie portretowane artystki
były wybitnie uzdolnione, a sukces, który odniosły zasłużony. Zachwycano się
ich charakterem i inteligencją, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że ich
uroda była doceniana bardziej niż talent.
Autorka
dużo uwagi poświęca cielesności swoich bohaterek. Zwraca uwagę fakt, że
pogrupowała je według fizycznych atrybutów, z którymi były kojarzone – biustu,
nóg, oczu, ust czy pupy. Padoł tłumaczy, że chciała dzięki temu zabiegowi
zwrócić aktorkom ich ciała i potraktować je jako pretekst do nakreślenia
portretu wewnętrznego. Pomysł wydaje się ryzykowny, ale może się spodobać
osobom, które nie podejdą do zaproponowanego podziału do końca serio.
Książka „Damy PRL-u” jest z pewnością wartą uwagi
lekturą. Udowadnia, że nie trzeba mieć błękitnej krwi, żeby zostać królową
ekranu i władać wyobraźnią widzów. Pokazuje, że kobiecość może przybierać różne
formy, a każda z nich jest wspaniała. Uświadamia, że za postacią kreowaną na
scenie czy w filmie stoi prawdziwa osoba, mająca życie odmienne od odgrywanej
roli, ale nie mniej ciekawe.
Emilia Padoł, „Damy PRL-u”, s. 352, Prószyński i S-ka,
Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz