Paweł Chmielewski
("Projektor" - 3/2015)
Starszy sierżant Dima Pastuchow jest dobrym
policjantem. Łapówki bierze niezbyt często, czasem złodzieja złapie, a raz
nawet rozwiązał sprawę morderstwa. Co prawda zabójca nie uciekał i płacząc
czekał na mundurowych, ale co morderstwo, to jednak morderstwo. Dzień
zapowiadał się jak zwykle...
Na lotnisku Szeremietiewo dziesięcioletni chłopczyk
wieszczy katastrofę samolotu, a potem pojawili się Oni – jeden miał wzrok psa,
drugi wilka, a trzeci był po prostu tygrysem. Tak zaczyna się „Nowy Patrol”
Siergieja Łukjanienki, piąta część cyklu urban fantasy o przygodach jasnego
maga Antona Gorodeckiego. W bestiariuszu znajdziemy wiedźmy, wampiry i
wilkołaki, bohaterowie rzucają czary ofensywne i defensywne, kryją się w
strefie cienia. Pozornie wytarty sztafaż – eksploatowany ponad miarę –
serialowo-literacki. Tylko pozornie.
Autor wprowadza do uniwersum fantasy bardzo istotny
wątek, z „tajnych akt historii” – organizację sterującą światem. Mogliby to być
masoni, iluminaci, kosmici – u Łukjanienki są nimi Inni, podzieleni na Nocny
Patrol (magowie jaśni, czarodzieje) i Dzienny Patrol (magowie ciemni, wampiry,
wilkołaki). Świat wciąż chwieje się na skraju Apokalipsy, a że jesteśmy w
Moskwie, to nad kartkami książki jakby unosiło się proroctwo mnicha Filoteusza
– Pierwszy Rzym, drugi, trzecim jest Moskwa, gdy ona upadnie, nadejdzie koniec
czasów. Ta mistyczno-diaboliczna mgiełka, umiejętne roztaczana przez autora,
nie pozwala nam zapomnieć, że przecież to miasto Bułhakowa.
Patos i nadmierną powagę rozbraja Łukjanienko
groteską. Idąc tropami popkultury, można stwierdzić, że to łącznik między
autoironicznym „Aniołem ciemności” a mrocznym, wysmakowanym „Penny Dreadful”.
Inteligentnych nawiązań jest zresztą więcej (lubiane przez autora parafrazy
Puszkina i motywy z braci Strugackich). Tropem do rozwiązania tajemnicy jest w
„Nowym Patrolu”, nie tylko wiersz Williama Blake’a „Tygrys”, ale również
świadectwo dziadka (!) Karola Darwina, proroka i specjalisty od seksualnych
zachowań roślin. Klimatyczne wizerunki Moskwy, gdzie cytując klasyka jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia,
splata autor „Nocnego Patrolu” (1998,
początek cyklu) z ostrożnym sceptycyzmem wobec Zachodu i odtworzeniem
mentalności (również językowej) człowieka postradzieckiego. Spoiwem fabuły
stała się – nieistniejąca w poprzednich tomach – rozbudowana refleksja i
tęsknota religijna. To nowy rys, cecha kilkunastu ostatnich lat. Wyrazisty i z
pasją u Zwiagincewa, u Łukjanienki obciążony ironią. Jesteśmy świadkami,
rozpisanego językiem i symbolami współczesnej fantastyki, starego sporu o
kształt Rosji. Magia to zaledwie kostium.
Spajająca wszystkie utwory pisarza, teoria o światach
równoległych (portale czasu w „Brudnopisie”, przestrzeń wirtualna – „Labirynt
odbić”), tu, dzięki nieodgadnionej istocie Zmroku, ma wymiar sakralny.
Oto Rosja przepołowiona, melancholijna, jak policjant,
który na pasie ruchu zarezerwowanym dla rządowych limuzyn, wlepia Antonowi
mandat, a gdy ten chce go zapłacić, zniechęcony odchodzi.
Siergiej Łukjanienko, „Nowy Patrol”, s. 349, Wydawnictwo
MAG, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz