Paweł Chmielewski
("Projektor" - 2/2015)
Przełamuje paradygmat sienkiewiczowski? Tworzy odmienny
obraz historii? Zamiast Kmicica i Zagłoby proponuje epicką opowieść o
wykluczonych? W takim kontekście komentowane są „Księgi Jakubowe”. Najnowsza
powieść Olgi Tokarczuk. Kontekście, który zakłada, że sienkiewiczowskie
stereotypy nadal rządzą literaturą i są najważniejsze dla zbiorowej
świadomości.
Mity Pana Henryka już dość dawno zdekonstruował
Gombrowicz, bawi się nimi od ponad dwudziestu lat nurt fantasy (Sapkowski,
Komuda), mentalność i język sarmacki sparodiowano (chociażby w „Wariacjach
pocztowych” Kazimierza Brandysa). W przyszytym – na wyrost – do „Ksiąg
Jakubowych” sienkiewiczowskim anty-paradygmacie, dostrzegłbym coś, jakby
zdziwienie popularnością seriali z życia wyższych sfer. Czy przypadek Francisa
Underwooda lub nawet przeciętnego nauczyciela, który stał się capo
narkobiznesu, nie może być cokolwiek bardziej pociągający niż wyrafinowane
perypetie bohaterów polskich seriali?
Bez względu na literacką rangę nowej książki Olgi
Tokarczuk, nie wyrzuci ona Sienkiewicza ze świadomości Polaków. To nie jest
wybór zerojedynkowy. Jakub Frank nie zastąpi Bohuna. Nie o to w fenomenie
„Ksiąg Jakubowych” chodzi.
Chameleon kolor na sobie odmienia często, taki na siebie
biorąc, do jakiego się zbliża
Można zaproponować lekturę tej potężnej powieści jako
powrót do zapomnianych czasów wielkich narracji. Narracji, które próbuje w
kosmicznych światach podtrzymywać Jacek Dukaj, a parabolicznych traktatach
Wiesław Myśliwski. Popatrzeć jak na utwór ciekawy formalnie, bo ukazujący
głównego bohatera z perspektywy wielkich realistów XIX w. – poprzez plotki,
zapiski, relacje, pamiętniki, epistolografię –kreujący postać, która nie jest
jednoznaczna, pozostawia w finale ciekawego i trochę bezradnego czytelnika.
Jako powieść zachowując przy tym polifonię narracyjną, gdyż słuchamy tej
historii za pośrednictwem uczonego rabina, polskiego szlachcica, zbiegłego
chłopa, biskupa, nawiedzonej i duchy czującej zmarłej-niezmarłej starej Żydówki
i wielu, wielu innych.
Można czytać to jak teologiczny traktat, relację z
narodzin, rozkwitu i powolnego upadku nowej religii – frankizmu, który narodził
się wśród polskich Żydów w połowie XVIII w. i spowodował konwersję wielu
tysięcy wyznawców judaizmu na katolicyzm.
Zaproponowałbym jednak lekturę „Ksiąg Jakubowych” jako
powieści pokazującej rewolucję społeczną i narodziny „polskiej nowoczesności”.
Gdyby ziemia się obracała, tedyby rzuciwszy kto kamień do
góry, albo strzałę prościusieńko puściwszy, niżeliby ten, albo ta na dół padły,
powinienby Człek z Ziemią odlecić od nich na kilka tysięcy mil
Stwierdzenie o narodzinach nowoczesności – w
perspektywie Rohatyna, Buska, Podola, poddaństwa chłopów, epoki saskiej –
wydaje się konceptem dziwacznym. Ekscentrycznym – jak być może określiłaby go –
autorka. To przecież czas wydania „Nowych Aten” księdza Benedykta
Chmielowskiego (drugiego, równoważnego bohatera księgi), która w historiografii
pozostaje – na podobieństwo sarmackich „kalendarzy” – dowodem na umysłową
ciasnotę. Czasy schyłkowego, rozpasanego baroku, lecz przecież zarazem czasy
koloru, orientu, przesady. Bombastycznego ekstremum – działającej jeszcze
inkwizycji, która „bada” sprawę wyznawców Jakuba Franka, procesów o rytualne
mordy i zarazem obraz schyłku tego świata, gdzie poddany Rzeczypospolitej mógł
jechać do Smyrny.
Koniec epoki. Nadchodzi oświecony wiek rozumu. Wiek
nauki i paszportów.
Popatrzmy z innej perspektywy. Zza kadrów zapomnianego
i przemilczanego filmu Adriana Panka „Daas”. Tam opowiedziany zostaje epizod
schyłkowy, gdy w Wiedniu toczy się śledztwo przeciw frankistom, a do Austrii
przybywa pokrzywdzony wyznawca Jakuba, niejaki Goliński. Fantasta, ale i
entuzjasta nowych czasów, marzący o produkcji gumy z tajemniczego drzewa
(kauczuku), o którym ledwie słyszał.
To nie tylko nowoczesny świat religijnych konwersji
(Jakub trzy razy zmienia wyznanie, próbując zbudować wiedzę na filarach
chrześcijaństwa, judaizmu i islamu), to czas upadku wielowiekowych fortun –
Lubomirski w niemieckim zamku jest stangretem Jakuba Franka – i początków
intelektualnej emancypacji kobiet – ważny, rozbudowany wątek epistolarnej
sympatii księdza Chmielowskiego do poetki Elżbiety Drużbackiej.
Ptak Rayski [jest]
bardzo szczupłego ciałka, wielu pierzem przybrany, z długim Ogonem, małym
pyseczkiem
Są
oczywiście „Księgi Jakubowe” bardzo czytelną rekonstrukcją powstawania
religijnej sekty. Jakub Frank z nawiedzonego i pragnącego wiedzy idealisty,
dość szybko przeistacza się w seksualnego maniaka, autokratę, manipulatora.
Interpretacje znaków, powołanie apostołów (zmiana imion i nazwisk wyznawców),
ewangelista Nechman spisujący cuda. To ujawnienie mechanizmu, lecz zarazem
świadectwo narodzin nowoczesności. Frankizm przepadł w pomroce dziejów, ale
rodzący się równolegle chasydyzm pozostaje stałym elementem nowoczesnego
świata. Mesjanizmu i kosmosu, który Jakub Frank może, aż za bardzo starał się
zbudować.
Wielka narracja Olgi Tokarczuk ma za bohaterów ludzi
księgi i ludzi języka. Stojąca na środku rohatyńskiego rynku kasztelanowa
Kossakowska – domaga się, aby ktoś przemówił wreszcie po polsku – to metafora
tygla narodów. Nowego Jorku połowy XVIII stulecia. Gdyby koło Rohatyna
startowały rakiety kosmiczne, ksiądz Chmielowski chciałby poznać życie Marsjan.
Głód słowa, pragnienie opisania całej dostępnej ludziom wiedzy, legły u podstaw
powstania „Nowych Aten”. Nie ma ksiądz Benedykt wykształcenia francuskich
encyklopedystów, jest przerażony, gdy pada oskarżenie, że w księgozbiorze
magnata Łabędzkiego coś przeczytał i wstawił do swego dzieła. Nie pojmuje jak
Arystoteles może być ludziom niedostępny, jak zakazana może im być wiedza. Dziś
byłby pasjonatem Internetu i wikipedii.
Pisze dziekan firlejowski po łacinie, bo nauka
wymaga wywyższenia. Jest też staroświecki, gdy z przerażeniem dowiaduje się, że
u braci Załuskich można księgi wypożyczyć, a niektórzy biorą je nawet bez
rewersu. Jest pęknięty, pełen sprzeczności. Jak świat pogranicza kultur i
wieków. Jak Jakub Frank, który polskiego uczył się z „Nowych Aten”.
Olga Tokarczuk, „Księgi Jakubowe”, s. 906, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 2014.
Wszystkie cytaty pochodzą z „Nowych Aten”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz