Małgorzata Angielska
("Projektor" - 6/2015)
To, czym charakteryzuje
się poezja, moim zdaniem, jednego z najwspanialszych, najbardziej wyrazistych
poetów polskich, jest lakoniczność, umiejętność operowania ciszą i kropką.
Zmarły 24 kwietnia 2014
roku Tadeusz Różewicz wraca do nas w tomie „Znikanie” dzięki Jackowi Gutorowi,
który dokonał wyboru wierszy z całego okresu twórczości oraz opatrzył tom
posłowiem – „Zamiast posłowia”.
Poezja Różewicza odżywa
w nas dzięki swej nienachalności, prostocie przekazu, a także niekiedy silnej
ekspresji i widowiskowości wyrazu. Intertekstualność nie jest autorowi obca,
jak i doświadczenie Holocaustu, które przebrzmiewa w utworach z lat 40. i 50.,
np. „Rozebrany”. Dojmującą wizję świata nakreśla za pomocą prześmiewczego tonu.
Wynika to z niemocy, niezrozumienia życia, a przede wszystkim siebie w
otaczającej rzeczywistości. Jest moment, w którym autor milknie. Jak pisze
Gutorow: Chciałem spotkać Poetę na granicy milczenia, gdy porzuca poetycką
mowę i przyznaje się do porażki. W takich chwilach Różewicz jest najwspanialszy.
Główna problematyka tomu
twórcy „Wycieczki do muzeum” to brak miejsca dla liryki we współczesnym
świecie. „Znikanie” ma kompozycję klamrową. Motywem przewodnim zbioru staje się
niemożność wyrażenia się, tworzenia, utrzymania pióra w dłoni. Ręka poety jest
uzależniona od jego ciała, myśli, uczuć. To figura życia, która stanowi
kontynuację aktu tworzenia. Jednakże poezja traci swoją pozycję w świecie.
Przyczyną tego jest, jak pisze Różewicz w wierszu „Od jakiegoś czasu” – żywi
(poeci – przyp. M.A.)/ wyrzucają z siebie/ w pośpiechu/ nowe książki/
jakby chcieli zapchać papierem/ dziurę. W związku z pojawiającymi się na
rynku literackim nowymi poetami, którzy prezentują różny poziom artystyczny,
współczesna liryka nie oddycha. Głos starego pokolenia, reprezentowany przez
Różewicza, w zbiorze niejednokrotnie podkreśla ten problem. Brakuje tu
odpowiedzialności, rozwagi, obciążenia historycznego, naznaczenia dziejowego.
Tym samym młodzi zapominają, a mowa wiązana zamyka się w sobie i znika.
Kolejnym kluczowym
aspektem dla czytania „Znikania” jest powtarzający się element wyczerpania.
Każda myśl Różewicza jest skończona, wyrażona. Aczkolwiek w trakcie lektury
można odnieść wrażenie, że poeta jest zmęczony nie tylko kreowaniem poetyckiej
przestrzeni, także samym pisaniem. Gatunkowość ma w tym przypadku ogromne
znaczenie, bowiem biały wiersz, któremu wrocławianin był wierny przez całe
życie, daje wielkie pole do interpretacji.
Członek Neoawangardy
Krakowskiej wiele wierszy dedykuje znanym poetom, np.
Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. Pisze o swojej niemocy twórczej, o tym, że stwarza
teksty wbrew sobie oraz o nieistnieniu artysty. Idealnie istotę sprawy oddaje
utwór „Na obrzeżach poezji”, gdzie wietrzeje sól ziemi/ słowa/ stają się
bezdomne. Czy pisanie poezji i bycie poetą ma we współczesnym świecie
jeszcze sens? Warto się nad tym zastanowić.
Tadeusz Różewicz, Znikanie,
s. 84, Biuro Literackie, Wrocław 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz