środa, 3 sierpnia 2016

Łupiny budynku (Andrzej Basista, Andrzej Nowakowski, „Jak czytać architekturę”)

Paweł Chmielewski
("Projektor" - 2/2015)
Gotyk, barok, klasycyzm. Brunelleschi, Bramante, Gaudi, Le Corbusier. Kolumna dorycka, portal, sklepienie krzyżowo-żebrowe, stiuk. Sfinks, Partenon, Notre Dame. W ten sposób poznajemy architekturę. Style, wielcy twórcy, słynne budowle. Czasem kilka terminów specjalistycznych, które szybko zapominamy.

Andrzej Basista i Andrzej Nowakowski proponują nam inne spojrzenie. Każdy budynek obserwujemy z oddali, w najbliższym otoczeniu, z zewnątrz, w środku. Analizujemy krajobraz, sąsiedztwo, detale fasady, wnętrza. Obdzieramy kolejne łupiny. Gmach jest cebulą, której warstwy mogą nas fascynować lub odstręczać. Porównałem to do metody czterech kroków. I postanowiłem poeksperymentować na żywej materii. Czyli na sobie samym. Znam parę terminów, widziałem kilka zabytków, ale nie jestem historykiem architektury. Do metody czterech kroków, obierania cebuli, wybrałem nowy budynek Biblioteki Uniwersyteckiej w Kielcach (2010). 

Do eksperymentu (efekty na zdjęciach) zachęca szata graficzna książki Basisty i Nowakowskiego („Jak czytać architekturę”). Nie tworzy struktury nudnego, naukowego traktatu, nie jest również albumem, gdzie olbrzymie fotografie komentuje zdawkowy tekst. Gdybym miał odnaleźć jej miejsce w bibliotecznym katalogu, wskazałbym na półkę pośrednią – między przewodnikiem a podręcznikiem. Być może opatrzoną dopiskiem „Architektura nie tylko dla orłów”. Z przewodnikiem łączy książkę przejrzystość, bogaty materiał ilustracyjny i rozbudowane przypisy, zaś z podręcznikiem, właśnie owe przypisy, tłumaczące kontekst, kształt i znaczenie. Część aparatu naukowego uzupełniają słowniki terminów i stylów architektonicznych oraz indeksy osób i miejsc.

Zaczynamy patrzeć z oddali. Dostrzegamy kształt wpisany w pejzaż. Widzimy przestrzeń: często „uświęconą” (wokół menhirów, piramid, przydrożnych kapliczek), mieszkalną (megalopolis z wieżami drapaczy chmur, osiedle domków), miasto warowne z charakterystyczną opaską murów, wybudowane najczęściej w późnym średniowieczu. Wreszcie „przestrzeń interesów” (giełda, hale targowe) i przemieszanie tych porządków. Zbliżamy się. To często samotny budynek w krajobrazie – klasztor, amfiteatr, ale również budkę dróżnika czy pasterski szałas. Otoczeniem może być osada, miasto i najprzyjemniejsze – park, ogród oraz to oficjalne, pełniące publiczne funkcje – rządowe gmachy i kościoły wśród placów. Enklawy kultury – muzea.

Zrywamy następne łupiny. Kształt świadczy o przeznaczeniu. Najczęściej. Fasada – może intrygująca, wymuszająca interpretację. Jej faktura, kolor, elementy dekoracyjne – świadczą o roli budynku, dostępności materiałów, ekonomicznej kondycji właściciela, geograficznej szerokości, idei religijnej bądź politycznej, którą przekazać chcieli fundatorzy. Wchodzimy do wnętrza – posadzki, sztukaterie, freski, meble, światło, jego kontrasty. I na koniec widok z okna na zewnątrz. 

Cebula została obrana. Patrzymy na szczegóły. Dostrzegamy szczegóły. Patrzymy inaczej. Ciekawość jest przyjemna.
Andrzej Basista, Andrzej Nowakowski, „Jak czytać architekturę”, s. 379, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz