środa, 3 sierpnia 2016

Bez sentymentu i osądu (Piotr Łopuszański, Warszawa literacka w PRL)

Martyna Musiał
("Projektor" - 6/2015)
Ostatnio można zaobserwować modę na książki opisujące rzeczywistość w PRL. Pozycja Piotra Łopuszańskiego idealnie się w nią wpasowuje. Czy to źle? Nie sądzę, bowiem autor pokazuje historię z perspektywy, która nie została jeszcze odpowiednio przedstawiona szerszemu gronu czytelników.

Książka ukazuje życie literatów w Warszawie w epoce PRL-u. Niemal encyklopedyczne nagromadzenie suchych faktów przeplata się z anegdotami dotyczącymi bohaterów i opowieścią o samej Warszawie, będącej najważniejszym ośrodkiem kulturalnym Polski – o jej odbudowie po wojnie, topografii, o miejscach ważnych ze względu na politykę, ale przede wszystkim na wydarzenia kulturalne i życie ludzi pióra. Jednak największą uwagę autor zwraca na funkcjonowanie literatów w związku ze zmianami politycznymi, na ich poglądy i stosunek do nowej władzy.

Najpowszechniejszą i być może najbardziej dotkliwą formą zniewolenia środowiska literackiego okazała się cenzura. Przez lata zmieniał się jej stopień, a co za tym idzie również sposób pisania i możliwość wydawania utworów. Autorzy mieli do niej odmienny stosunek, tak samo, jak różnili się ideologicznym czy osobistym nastawieniem do istniejącego wówczas systemu. Stanowisko wobec cenzury w pewien sposób określało ich wybory. Część z nich, w proteście lub z powodu niedopuszczenia dzieł do druku, przez lata pisała „do szuflady”. Wiązało się to oczywiście z niejakim wykluczeniem z kręgów kultury, ale przede wszystkim z brakiem dochodów i biedą. Inni decydowali się na drukowanie swoich utworów w drugim obiegu lub przez zagraniczne wydawnictwa, zazwyczaj pod pseudonimem – chroniąc swoje bezpieczeństwo. Całkiem liczną grupą byli ci popierający partię i współpracujący z władzą, aktywnie zaangażowani w działania propagandowe. Cieszyli się dzięki temu licznymi przywilejami. Dla niektórych był to z pewnością wybór okupiony wyrzutami sumienia, inni zaś szczerze wierzyli w słuszność głoszonych przez partię idei.

Łopuszański stara się nie oceniać swoich bohaterów i ich wyborów, a jedynie pokazywać różne oblicza środowiska literackiego. Jego wywody są ścisłe i rzeczowe. Przedstawiając grupę społeczną na tle historii miasta, jego polityki, gospodarki i ogólnego klimatu, upodabnia „Warszawę literacką w PRL” do kroniki.

Warto sięgnąć po tę pozycję choćby ze względu na wielkie nazwiska (jak Tuwim, Iwaszkiewicz, Parandowski, Herbert czy Miłosz, a także wielu innych, wyśmienitych twórców). Można dowiedzieć się mnóstwa ciekawostek na temat idoli – nie tylko dotyczących ich poglądów i powiązań z polityką, ale również życia prywatnego, związków, zwyczajów lub osobistej sympatii bądź niechęci do innych twórców. Odsłony te uprzytamniają nam, że pod pomnikowymi niekiedy postaciami życia literackiego kryje się człowiek ze swoimi namiętnościami, słabościami i wielkościami. To pozwala spojrzeć na literaturę tamtego okresu pod innym kątem.
Piotr Łopuszański, Warszawa literacka w PRL, s. 336, Bellona, Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz