środa, 3 sierpnia 2016

Pytania, które przywiał wiatr (Agnieszka Tomczyszyn, „Ezotero. Córka wiatru”)

Agata Orłowska
("Projektor" - 5/2015)
Wydawnictwo MG przekonuje, że nie trzeba być podatnym na strzały Amora romantykiem, oderwanym od rzeczywistości miłośnikiem praktyk magicznych czy skończonym desperatem, by dać się oczarować przy pierwszym wejrzeniu. Wydana w połowie czerwca debiutancka powieść Agnieszki Tomczyszyn to bowiem, już na pierwszy rzut oka, obietnica wyjątkowych wrażeń. Wszystko za sprawą elektryzującej okładki i poetycko brzmiącego tytułu – „Ezotero. Córka wiatru.”

Co łączy obrońców prawa i specjalistów od biznesu z obszarem ezoteryki? Oprócz coraz to śmielszego korzystania (zwłaszcza tych drugich) z oferty współczesnego profetyzmu, również osoba zgrabnie debiutującej literatki, która jako absolwentka języka biznesu i prawa, nie zawahała się zaprezentować literatury zamaszyście sięgającej po magiczne atrybuty.

W „Ezotero…” znaleźć można mieszaninę stylów – fantasy przeplata się z powieścią obyczajową, by finalnie zwieńczyć dzieło rozwikłaniem meandrów powieści kryminalnej. Lekki i przystępny język pozwala z lubością nurzać się w atrakcyjnie prowadzonej narracji i odsłaniać krok po kroku tajemnice osobliwej relacji między matką a córką oraz zawiłej siatki powiązań wyłaniających się kolejno nietuzinkowych postaci. Błyskotliwe, z życia wzięte dialogi skracają dystans pomiędzy niesamowitością a prozą życia na tyle, że momentami spora szczypta magii staje się jedynie tłem rodzących się przyjaźni, miłości i życiowych nieporozumień. I to właśnie one stanowią o sile utworu. Ezoteryka bowiem w miarę odsłaniania swoich kolejnych arkanów traci nieco na swej głębi. Miejsce pociągającej tajemnicy zajmuje kryminalna zagadka. I choć autorka w elastyczny sposób stara się łączyć świat materialny z tym, co dostępne tylko dla wybrańców, niektóre z magicznych wątków, jak np. istota istnienia zgromadzenia czarownic z góry Brocken, domagają się rozwinięcia.

Początkowo fabuła pozwala beztrosko chłonąć historię wypełnioną po brzegi hermetycznością. Latte od najmłodszych lat ogląda świat przez szybę, za którą zamknęła ją dla jej własnego dobra nieuchwytna, niczym wiatr, matka Fi. Skrywana przez lata buntownicza natura dziewczyny karze jej jednak, wbrew woli jedynej istoty, której ufa, wyjść spod klosza i samodzielnie pokierować swoim życiem. Wynikający z tego nieoczekiwany obrót spraw – śmierć matki, odziedziczenie po niej magicznych zdolności z „nadwyrężeniem” własnych kompetencji czy miłosne rozczarowania, zatrzymują na dłużej przy kilku pytaniach – m.in. o rolę tzw. przeznaczenia w życiu, co wobec niego znaczy siła woli i nasz wpływ na bieg wydarzeń? Czy ucieczka przed niechcianym nie czyni z nas integralnej jego części i czy rezygnując z osobistych wyborów, wiedzeni powinnościami i przestrogami ludzi, którzy „wiedzą lepiej”, dosłownie nie unicestwiamy samych siebie? Z powyższymi refleksjami czy też bez nich, pozycja nie powinna okazać się jedynie kolapsem czasu.

Agnieszka Tomczyszyn, „Ezotero. Córka wiatru”, s. 266, Wydawnictwo MG, Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz