środa, 3 sierpnia 2016

Rozbitkowie (Grzegorz Kozera, „Króliki Pana Boga”)

Michał Siedlecki
("Projektor" - 5/2015)
„Króliki Pana Boga” (2015) to tegoroczna, najnowsza powieść
Grzegorza Kozery, w której pisarz mierzy się z arcytrudnym, szeroko podejmowanym we współczesnej literaturze tematem pandemonium II wojny światowej, ukazanym przez niego na przykładzie losów trójki bohaterów – Adama, Haliny i Honza – wplecionych w okrutną machinę dziejów hitlerowskich Niemiec oraz okupowanej przez nie Polski, która w maju 1945 roku zderzyła się brutalnie z postapokalipsą porządków pojałtańskich w Europie Środkowo-Wschodniej. 

Poddając interpretacji utwór „Króliki Pana Boga” Grzegorza Kozery, nie można w żadnym stopniu zapominać, że ów prozaik, poeta, dziennikarz oraz autor dziesięciu książek (pięciu powieści, czterech tomów poezji i jednego zbioru opowiadań) został w 2013 roku uhonorowany za swoje literackie osiągnięcia Świętokrzyską Nagrodą Kultury I stopnia, przyznawaną przez marszałka województwa świętokrzyskiego, natomiast w 2014 roku – Nagrodą I stopnia Miasta Kielce za osiągnięcia w twórczości artystycznej. Pisarz ten – dostrzeżony i doceniony na gruncie lokalnym – udowodnił bowiem swoją najnowszą powieścią, że otwierają się przed nim wrota do przedsionka parnasu polskiej literatury XXI wieku.

Kozera wykorzystał po prostu mistrzowsko w „Królikach Pana Boga” – stanowiących twórcze nawiązanie do jego powieści zatytułowanej „Berlin, późne lato” (2013), ukazującej ciemne strony XX-wiecznych totalitaryzmów – klasyczny motyw drogi, przetransponowany przez niego na skomplikowany proces powrotu Adama, Haliny i Honzy z „piekła” gorszego od najstraszniejszych koszmarów do ich wytęsknionych – mocą wspomnień z idylli dzieciństwa bohaterów i z czasów II RP – ojczyzny, przesiąkniętej niestety pączkującą ze wschodu ideologią socjalistyczną, czyli z: III Rzeszy do przechodzącej transformację ustrojową powojennej Polski. Do rangi symbolu urastają tutaj więc następujące słowa, wypowiedziane przez – wycieńczonego traumą doświadczeń wyniesionych z obozu koncentracyjnego – Honzę (o polsko-czesko-żydowskich korzeniach) do opiekującego się nim Adama:
– Jestem Honza. Chcę wrócić do domu. Do mamy.
– Wrócisz, kiedy trochę odpoczniesz i nabierzesz sił. Teraz śpij, bo czeka nas długa droga. Bardzo długa.

Do Adama oraz Honzy dołącza wkrótce Halina, również ofiara obozów koncentracyjnych. Cała trójka pragnie dostać się jak najprędzej do Cieszyna, w którym – według słów poważnie chorego chłopca – czeka na niego jego matka. Chcą oni za wszelką cenę zdążyć przed śmiertelnymi wyrokami bezwzględnego fatum, nieczułego zupełnie na młody wiek i bezsens dotychczasowej egzystencji Honzy. 

Tak oto „króliki” Pana Boga docierają w końcu do Cieszyna, w którym następuje symboliczny koniec ich wędrówki. Honza – wyczerpany śmiertelnie ostatnim stadium gruźlicy – odnajdując wreszcie matkę, znowu staje się rozbitkiem, którego z głębin Styksu wyłowić już będzie mógł tylko Charon.
Grzegorz Kozera, „Króliki Pana Boga”, s. 256, Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz