Paweł Chmielewski
("Projektor" - 2/2014)
Jest wielki jak światy. Cierpliwy jak cegła. Wielki
A’Tuin jest jedyną istotą we wszechświecie, która doskonale wie, dokąd zmierza.
Na jego skorupie stoją Berillia, Tubul, Wielki T’Phon i Jerakeen, cztery
gigantyczne słonie, na których barkach spoczywa krąg świata.
Jak wiadomo ludzie dzielą się na tych, którzy
Pratchetta czytali i na tych, którzy Pratchetta przeczytają. „Żółw
przypomniany. Przewodnik po świecie Dysku uaktualniony aż do „Niucha”, to
książka skrojona w sam raz dla tych drugich. Jak powszechnie wiadomo, świat
Dysku jest płaską planetą, a istnieje na samej granicy realności. Uniwersum
Dysku jest znane wśród czytelników SF i fantasy na równi ze światem Arrakis czy
Mordoru.
Problem z autorem „Koloru magii” leży w braku
klasyfikacji. To jest niby fantasy, ale raczej w formie parodii. Przed tym
określeniem Pratchett się broni (w wywiadzie zamieszczonym na końcu
przewodnika), raczej bez skutku. Stworzył wariację gatunkową, skrzywioną wersję
realnego świata, wymyślił specyficzną narrację z olbrzymią ilością piętrowych
przypisów. Dysk przekonuje nie tylko wielbicieli specyficznego humoru Swifta,
ale w ogóle angielskiej satyry XIX w. Pisarz uwielbia zbierać wiktoriańskie
leksykony i „Żółw przypomniany” bardzo je przypomina. Również dzięki bardzo
angielskiemu, swoistemu szaleństwu Stephena Briggsa, który w amatorskim teatrze
wystawia adaptacje prozy Pratchetta, nagrywa audiobooki, produkuje gadżety w
formie Octavo czy bagażu z myślącej gruszy.
Przewodnik, którego kolejne (uaktualnione) wydanie
przetłumaczył Piotr W. Cholewa, to książka – w sposób nieodparty – przywołująca
arcydzieło saskiego humoru, sarmacką encyklopedię Benedykta Chmielowskiego
„Nowe Ateny”. Obie kreują wyrafinowanie absurdalny świat, pełen zaskakujących
haseł i wiadomości zasłyszanych. Pratchett – znając dziedzictwo wielu kultur i
religii, wraz z religią sztuki masowej – tworzy w szerszym kontekście, bawi się
kreacją własnego kosmosu.
Wielbiciele „Blasku fantastycznego”, postaci
Zadziwiającego Maurycego i Rincewinda śledzą aluzje i nawiązania w cyklu
pratchettowskim. Obok tak czytelnych jak Leonard z Quirmu, największy
techniczny geniusz Dysku wszech czasów lub złośliwy Hoki, są te bardziej
ukryte – jak zawodowi oszuści, którzy nie grają nigdy z człowiekiem o imieniu
Doc (przydomek słynnego rewolwerowca i hazardzisty) albo i trudne do
rozszyfrowania.
O tym świecie, który jest płaską planetą – jakby
geologiczną pizzą, ale bez anchois jest tak książka. I o zasadach gry
karcianej „Okalecz pana Cebulę”. I o wielu innych sprawach. Między innymi.
Terry Pratchett, Stephen Briggs, „Żółw przypomniany”, s.
536, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz