niedziela, 31 lipca 2016

Dlaczego? (Krzysztof Jaworski, „Do szpiku kości”)

Paweł Chmielewski
("Projektor" - 1/2014)

To obrazoburstwo pozorne. Prowokacja wynikająca z sytuacji granicznej. Pełna ironii, rozpaczy. To echo sanatorium w Davos, ostatnich chwil Gustawa von Aschenbacha, „Zawału” Mirona Białoszewskiego, uczty w Kannie Galilejskiej. Nowy tom Krzysztofa Jaworskiego „Do szpiku kości”.

O chorobie Jaworskiego dowiedziałem się przypadkiem. Po raz pierwszy sześć lat temu. Pisząc relację z „Brunonaliów” w Klimontowie, gdzie – nie jako poeta (m.in. „Hiperrealizm świętokrzyski”, „Czas triumfu gołębi”, „Jesień na Marsie”), ale specjalista w dziedzinie twórczości Bruno Jasieńskiego – miał wygłosić wykład. Organizatorzy stwierdzili lakonicznie, że referent nie przyjedzie, bo ma raka. O chorobie Jaworskiego dowiedziałem się przypadkiem. Po raz drugi trzy miesiące temu, gdy dostałem egzemplarz „Do szpiku kości”. To krótki kontekst. Niezbędny.

Poezja Jaworskiego miała dla mnie zawsze jakiś wymiar barokowy. Nie tylko dlatego, że najnowszy tom umieścić można w nurcie „ars moriendi”. Była pomieszaniem ironii i wzniosłości, patosu i brzydoty, wysokiego z niskim, wyrafinowanego z wulgarnie trywialnym. Ostatni zbiór przypomina operę – ulubiony gatunek barokowych muzyków – lub miejscami raczej operetkę. Ten swoisty, ironiczny dystans pozwala obłaskawić potworne demony. Nie bez powodu w wielu poprzednich tomach poety pojawia się sztafaż z kultury narodowego socjalizmu i socjalizmu realnego – operetkowy, śmiechem niszczący grozę.

Klimat przywołujący małe prozy Białoszewskiego (również wcześniejszy tom Jaworskiego „Dusze monet”) z plotkami korytarzowymi i z sali szpitalnej. Trochę w tle lekarze jak inżynierowie i logistycy wielkich korporacji. Realni, nie łzawi w stylu telenoweli czy „podziękowań za wspaniałą opiekę” drukowanych w nekrologach.

„Do szpiku kości” jak traktat – rozpoczynający każdy z rozdziałów od ontologicznego pytania „dlaczego” – zanurzony w kulturze. Odnajdujemy sny bohaterów „Anny Kareniny”, wiersz „Dlaczego klasyka kina” z odniesieniem do najważniejszego filmu Leni Riefenstahl (przypomina najbardziej znany liryk poety „Nieodwracalne skutki rusyfikacji”), parafrazę dialogu platońskiego z rozważaniami o naturze rzeczywistości („Dlaczego niemoc jakaś przypadkowa”). Jest trawestacja „Księgi Genesis” („Dlaczego studium utraty”), Andrzeja Bursy („Dlaczego nie potrafię się uwolnić”).

Krzysztof Jaworski stosuje kryptocytaty („Dlaczego o słodka chwilo” – Tuż po lekturze albumu fotograficznego/ „Aryjskie piękno” udałem się do „Świata Herbat”/ I nie mogłem się zdecydować: spowolnić sklerozę/ czy poprawić krążenie, opóźnić pojawienie się zmarszczek/ czy wpłynąć kojąco na pracę dwunastnicy). Gra z językiem i jego frazeologią w lakonicznej odmianie: – Chłoniaki piętro wyżej („Dlaczego uzdrawiająca moc słowa”). Autor „Dandysa” eksperymentuje z formą modlitewną, dramatu scenicznego, prozy, epitafium. 

Lecz na koniec pozostajemy z pytaniem. Dlaczego ludzie umierają?

Dlatego.
Krzysztof Jaworski, „Do szpiku kości”, s. 138, Biuro Literackie, Wrocław 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz