Paweł Chmielewski
("Projektor" - 5/2016)
Zacznijmy wierszem: Zaprawdę bowiem przyjdzie
czas,/ By zastanowić się: „Czy się ośmielę?” i „Czy się ośmielę?”/ Odwrócić
się, ze schodów zejść w niedzielę/ Z plackiem łysiny, na czubku mej głowy – /
(Powiedzą „Jakże zmarniały mu włosy!”)/. Kilka linijek z „Pieśni miłosnej
J. Alfreda Prufrocka” T.S. Eliota to kwintesencja autoironii i dialogowości –
dwóch ważnych (choć nie jedynych) cech poezji anglojęzycznej.
Poeci angielskiego obszaru językowego są – w Polsce –
w dość szczęśliwej sytuacji. Obok niemieckich, francuskich i rosyjskich –
najczęściej tłumaczeni, wydawani, komentowani w prasie literackiej. Punkt
wyjścia, podstawy do lektury „Ostrożnie poezja” Wita Pietrzaka (pracownik
Zakładu Literatury i Kultury Brytyjskiej Uniwersytetu Łódzkiego) są więc
całkiem przyzwoite. Nazwiska Eliota, Williama Butlera Yeatsa czy W.H. Audena
kojarzy większość czytelników. Składająca się z kilkunastu artykułów –
drukowanych wcześniej m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Przeglądzie
Humanistycznym” i „Fragile” – książka może stać się spokojnie krótkim
przewodnikiem po wybranych obszarach XX-wiecznej liryki języka angielskiego. W
części pierwszej („Drogi modernizmu”) autor konsekwentnie buduje każdy z
rozdziałów, rozpoczyna od pełnej informacji o przekładach na język polski,
potem nota biograficzna (o charakterze anegdotycznym i dzięki temu znacznie
ciekawsza), zarys fragmentu (problemu) w twórczości autora i wreszcie
komparatystyczna analiza utworu.
Część druga („Mozaika”) ma charakter bardziej
migotliwy – to zderzenia wierszy, rozbłyski problemów i – jak przystało na
zdystansowaną postawę angielską – przy tym, mimo wszystko, melancholijnie
zabawna. Jak jedwabniki D.J. Enrighta i grzyby Dereka Mahona.
Bohaterowie zbioru esejów to: Eliot, Yeats, Ezra
Pound, Auden, Ted Hughes, Michael Longley, J.H. Prynne, Peter Gizzi, Wallace
Stevens, Seamus Heaney, Ciaran Carson, C.W. Williams, Robert Creeley, Enright,
Mahon, Larkin i Tony Harrison. Hughesa, którego ważny tom „Listy urodzinowe”
został „przykryty” plotkami o małżeństwie z Sylwią Plath i oskarżeniami o jej
samobójstwo. Williamsa – zdradzonego przez zimne śliwki, których łapczywe i
pokątne spożywanie staje się – pośrednim – dowodem na małżeńską zdradę. Na
marginesie – przy „śliwkach Williamsa” przypomina mi się ekspozycja z
„Kontraktu rysownika” Greenawaya, gdzie dyskurs o śliwkach i śliwkowych drzewie
ma właśnie, ten angielski, dwuznaczny, seksualny podtekst. Anegdotyzm
biograficzny w „Ostrożnie poezja”, wprowadza czytelnika płynnie w – coraz
bardziej rozbudowaną, teoretycznoliteracką – problematykę książki.
Czytając rozdział o „Wielkanocy” Yeatsa można nawet
zbudować dość ciekawą teorię. Wiersz odwołujący się do masakry irlandzkich
powstańców w 1916 r., zawierający paralelę między prywatnością, a narodową
sprawą, którą Yeats traktuje cokolwiek sceptycznie, Pietrzak analizuje z
perspektywy postkolonialnej. Na pierwszy rzut oka – zaskakujące, lecz po
krótkim namyśle… Zaczynamy zazdrościć Irlandii jej poetów. Postkolonialne
drzewa polskiej liryki nie wydały owoców zjadliwych, jeśli zaś jakiekolwiek –
to umówmy się – na grafomanię szkoda nam czasu.
Co jeszcze charakterystycznego odnajdziemy w
anglojęzycznej poezji? Ten jej, dość powszechny, panteizm, w duchu wciąż
modernistycznym. Natura, zachwyt nad jej pięknem (w sposób naturalny
ukierunkowany na urodę kobiety) jest tylko pretekstem, naskórkiem, otaczającym
wewnętrzny krwioobieg autora.
I epickość, ta rozlewająca się wśród wersów,
nienachalna swoboda. Zakończmy, tym razem nie Eliotem, ale fragmentem z
„Rozmowy” Longleya: Nawet ty, Odysie, nie sprawisz, że pokocham śmierć:/
Wolałbym dzień w dzień czyścić rowy za głodową/ Dniówkę u byle małorolnego
chłopa, niż być/ Wielkim panem wśród bezsilnych zmarłych.
Wit Pietrzak, „Ostrożnie poezja. Szkice o współczesnej
poezji anglojęzycznej”, s. 264, Universitas, Kraków 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz